Michał Drzymała – patron polskiego hacku systemu

Czyli społeczności polskiej grupy DwadziesciaJeden rozkminy po godzinach

Na początku XX wieku Michał Drzymała stał się legendą, pokazując jak przy odrobinie sprytu można trollować pruski establishment przez niemal 4 lata. Wszystko zaczęło się, gdy w 1904 roku kupił działkę od niemieckiego kupca we wsi Kaisertreu (bo Prusacy musieli oczywiście przemianować polskie Podgradowice na coś bardziej “cesarskiego”).

Kiedy Drzymała chciał postawić dom, natknął się na pruską biurokrację – do budowy potrzebna była zgoda władz. Oczywiście ten “neutralny” przepis był wykorzystywany wyłącznie przeciwko Polakom w ramach germanizacji. Klasyczny rządowy gatekeeping.

Ale Drzymała miał lepszy plan niż walka z papierologią – kupił wóz cyrkowy i po prostu w nim zamieszkał. Checkmate, biurokrato!

Władze pruskie wpadły w panikę: “To niedopuszczalne! Wóz stojący w jednym miejscu dłużej niż 24 godziny to DOM i potrzebna jest zgoda!” Ale Drzymała odkrył exploit w systemie – codziennie przesuwał wóz o kilka metrów. Technicznie był to więc “pojazd ruchomy” i żadne przepisy budowlane go nie obowiązywały. Genialne!

Przez kilka lat trwała absurdalna batalia prawna pełna kruczków, w której establishment próbował wszystkiego – od drobnych kar po inwigilację. W końcu udało im się usunąć wóz. Drzymała? Zbudował lepiankę. Władze? Zburzyły ją za “naruszenie przepisów przeciwpożarowych” (nieodpowiednie piece – bo oczywiście regulacje na wszystko!).

Zmęczony walką z systemem, Drzymała sprzedał działkę. Ale nie poddał się – kupił inną nieruchomość ze starym domem, którego remont nie wymagał zgody urzędników. Bo stary dom można remontować, a nowego nie wolno budować. Logika? Nie szukaj jej w przepisach.

Happy end: w 1928 roku prezydent Mościcki, w uznaniu zasług w walce z pruską biurokracją, dał Drzymale 10 460 złotych na zakup parceli. Czyli po 24 latach system w końcu przyznał, że facet po prostu chciał mieć dom na swojej ziemi.

Morał: Fiducjarny establishment zawsze znajdzie przepis, żeby cię zatrzymać. Czasem trzeba być jak Drzymała – przesuwać wóz każdego dnia i pokazać, że absurd da się pokonać absurdem.


Symbol oporu piękny i wartościowy, choć kosztowny, bo matrix okradł go z drogocennego czasu i dużej ilości energii. Drzymała toczył walkę z góry skazaną na niepowodzenie z powodu braku narzędzi do obrony.

Różnimy się od niego tym, że my dziś mamy skuteczne narzędzie obrony więc nie ma sensu marnować drogocennych zasobów na bezskuteczną walkę.

Używajmy narzędzia obrony zamiast przestawiać wóz o te parę metrów.Ustawę i tak jakąś napiszą i gwarantuję Wam, że się Wam nie będzie podobać.

Na końcu liczy się prawo siły. Wygra, jak to w przyrodzie bywa ten, kto jej będzie miał najwięcej.

Jedyna ustawa, jaka nas obowiązuje to whitepaper. Wszystkie fiducjarne dokumenty mają niższą rangę i znacznie mniejszą siłę sprawczą.